Polski
Gamereactor
recenzje
Gears 5

Gears 5

Wciąż jeden z największych asów w rękawie Microsoftu.

HQ
Gears 5

Nie będę ukrywał, że mam mieszane odczucia, jeżeli chodzi o Gears 5. Spędziłem kilka wieczorów na przejście kampanii oraz na zapoznanie się z multiplayerowymi trybami. Bawiłem się doskonale, ale nie było tak dobrze, jakbym tego oczekiwał.

Z serią mam do czynienia począwszy od części pierwszej. Gears of War szturmem zdobyło moje uznanie i jest to jedna z moich ulubionych serii gier. Rewelacyjnie przygotowanie uniwersum ukazuje planetę, która od lat pogrążona jest w wojnie. Niby stara śpiewka - ludzie walczą o zasoby i dominację, a jednak z tej dość oklepanej formuły po raz kolejny udało się wyciągnąć coś, co można określić powiewem świeżości. Kluczem był setting sci-fi ukazujący własną wizję unikalnego świata, okraszonego wieloma metaforami nawiązującymi do naszej historii. Wisienkę na torcie stanowiła z kolei niezwykle angażująca fabuła i bohaterowie z krwi i kości. Dodać do tego należy intrygującą rasę oponentów i wiele sekretów, które zrodziły całą masę pytań.

Gears 5
To jest reklama:
Gears 5

Seria rozrosła się początkowo do trzech części, które skupiły się na historii Marcusa Fenixa i jego towarzyszy. I choć zakończenie zwiastowało czas pokoju, to wiadomo było, że Microsoft nie pozwoli odejść tak wielkiej marce w niebyt. W związku z tym najpierw otrzymaliśmy bardzo udany prequel pod tytułem Gears of War: Judgment, by następnie poczekać nieco na Gears of War 4, którego akcja przeniosła nas o wiele lat do przodu. Dawni bohaterowie zestarzeli się, nowe pokolenie przejęło schedę, a my po raz kolejny mieliśmy okazję cieszyć się solidną kampanią, będącą poniekąd pomostem między starym a nowym obliczem Gears of War. Przyznaję, że nie do końca kupiły mnie młodziki w postaci JD, Dela i Kait, ale z czasem polubiłem ich i nawet nieco się z nimi zżyłem - przynajmniej na tyle, by kolejną część ich przygód przyjąć z otwartymi ramionami.

Gears 5 porzucił w swojej nazwie część „of War". Odnoszę wrażenie, że powodów jest kilka. Złośliwi mówią, że głównie po to, by nie dzielić się skrótem - GoW - z God of War, ale najważniejszym powodem jest chyba zaakcentowanie tego, że seria wchodzi w nową erę, przecierając szlaki, którymi dotychczas nie kroczyła. Pewną rewolucję stanowi tutaj porzucenie całkowicie linearnej ścieżki, którą podążaliśmy w trakcie kampanii. Nowe Gearsy zapragnęły nieco większej swobody i w związku z tym do naszej dyspozycji oddano dwie rozbudowane lokacje przygotowane do zwiedzania wedle własnego uznania. Nie jest to co prawda sandboksowe doznanie, ale korzystając ze specyficznego środka lokomocji mamy do czynienia z całkiem sporych rozmiarów terenami, które posiadają wiele miejsc do zwiedzania w formie zadań pobocznych. Każda taka miejscówka nagradza nasz trud i poświęcony czas nie tylko znajdźkami, ale i możliwością zdobycia dodatkowych punktów rozwoju dla naszego robota (o nim później). Rzecz jasna, mniej cierpliwi mogą te opcjonalne miejscówki pominąć i bez większych problemów skupić się wyłącznie na zadaniach popychających fabułę do przodu. Dla każdego coś miłego. Podczas samej jazdy skiffem - bo tak nazywa się wspomniany środek lokomocji - nie natkniemy się na wrogów i oprócz podziwiania widoczków w drodze do kolejnego celu będziemy mieli okazję posłuchać tego, co mają do powiedzenia nasi bohaterowie. Dzięki temu poznajemy ich jeszcze lepiej, a czas podróży od jednego punktu do drugiego nie dłuży się.

Gears 5
To jest reklama:
Gears 5

Kolejnym elementem zwiastującym zmiany w serii jest ton, jaki został nadany narracji. Powierzchownie dostajemy to samo, co wcześniej, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Przede wszystkim nie jesteśmy już pod presją niemalże nieustającej akcji. Nierzadko spędzamy czas na spokojnej eksploracji. Są to nie tylko tereny otwarte, ale i chociażby osada, gdzie możemy przyjrzeć się życiu jej mieszkańców. Nie chciałbym zagłębiać się jakoś mocno w fabułę, ale przygotujcie się na to, że główny nacisk został położony na przedstawienie historii Kait Diaz. Wiele tajemnic staje przed nami otworem i choć pewnych rzeczy domyślałem się od dawna, to nie ukrywam, że pewne aspekty scenariusza nieco mnie zaskoczyły i wciąż czekam na kilka nierozwiązanych wątków z dawniejszych odsłon Gearsów. Atmosfera również uległa zmianie. Bro-game i twarde, męskie relacje nieco straciły na mocy. Zobaczymy o wiele więcej emocjonalnych momentów, a relacje naszych ulubieńców zostaną wystawione na ciężką próbę. Dość powiedzieć, że bodajże największym elementem zaskoczenia była dla mnie chwila, w której autentycznie musiałem podjąć bardzo ciężki wybór rzutujący na całą dalszą fabułę nie tylko tej części, ale i kolejnych, jak sądzę. Jest to zdecydowanie nowość w obrębie serii i choć nie jestem do końca zwolennikiem tej zmiany, to nie ukrywam, że mocno zastanawia mnie, w jaki sposób scenarzyści to wykorzystają. Tak czy siak, przygotujcie się na mocny akcent emocjonalny, wobec którego nie sposób przejść obojętnie.

Rozgrywka również została wzbogacona. Głównie za sprawą robota, do którego obiecałem powrócić w dalszej części recenzji. Jack to dzieło Damona Bairda. W ciemnościach służy nam za „latarkę", potrafi przynieść nam amunicję lub broń, jeżeli tylko mu ją wskażemy, oraz posiada własne drzewko rozwoju podzielone na umiejętności aktywne oraz pasywne. Rozwijamy je za pomocą punktów rozwoju, które znajdujemy tu i ówdzie. Czasem są one wręcz podsuwane pod nos, ale niekiedy trzeba się ostro napocić, żeby je zauważyć. Dość powiedzieć, że spokojnie można się skupić na kilku umiejętnościach, by bez problemu ukończyć kampanię, ale na wyższych poziomach trudności solidny rozwój Jacka to coś, co robi mocną różnicę. Dodatkowo każda zdolność posiada kilka stopni rozwoju. O kolejności ich odblokowania decydujemy my, więc pole do popisu mamy spore. Wisienką na torcie są specjalne ulepszenia, które posiada każda zdolność aktywna. Te odblokowujemy znajdując mody, które zazwyczaj trafiają się w lokacjach pobocznych. A co potrafi Jack? Porażanie prądem, zastawianie pułapek, zamrażanie czy nawet wskrzeszanie poległych. Możliwości jest sporo. Najwięcej frajdy daje moim zdaniem przejmowanie wrogów oraz niewidzialność. To pierwsze pozwala na tymczasowe zwrócenie wybranego oponenta przeciwko swoim towarzyszom. Można dzięki temu wprowadzić niezłe zamieszanie po stronie przeciwnej i w międzyczasie chociażby oflankować wrogów. Niewidzialność zaś to prawdziwa gratka dla domorosłych skrytobójców. Patent w szczególności daje radę, kiedy gramy z drugim graczem.

Gears 5
Gears 5

Kooperacja powraca. Dwóch graczy może wspólnie przejść calutką kampanię. Ba, dołączyć do nich może również i trzeci gracz - niestety, jako Jack. Piszę niestety, bo prawda jest taka, że Jack głównie daje radę w formie wsparcia. Jako gracz możemy się co prawda pobawić jego umiejętnościami, ale szybko dociera do nas znużenie i pewna irytacja związana z tym, że właściwie to, co najprzyjemniejsze w Gearsach - a więc strzelanie i korzystanie z dobrodziejstw wciąż znakomitego systemu osłon - omija nas szerokim łukiem. O dziwo, chętnych jednak do takiej roli nie brakuje i jeżeli nie macie z kim pograć, to korzystając z opcji gry publicznej bez trudu znajdziecie chętnych do zabawy.

Gears 5
Gears 5

Oprócz kampanii mamy dostępny opasły tryb multiplayer. Powracają znane i lubiane tryby - z Hordą na czele - ale nie brakuje również nowości. Tryb Escape to grupa graczy, która musi zniszczyć gniazdo przeciwników, a następnie pod presją czasu dostać się do punktu ekstrakcji. Nie muszę chyba dodawać, że tryb nabiera rumieńców szczególnie na wysokim poziomie trudności, gdzie o zgon nietrudno i kluczem do przetrwania jest komunikacja oraz koordynacja członków drużyny. Wracając do Hordy, spieszę powiadomić, że grzebanie w umiejętnościach naszych bohaterów naprawdę daje radę. Przy odrobinie cierpliwości można stworzyć z kompanami dobry i zgrany zespół, który bez problemów dotrze do pięćdziesiątej fali. Osobiście sztuka ta nie udała mi się. Nie tylko z uwagi na trudność samego trybu, ale i na... problemy techniczne.

Gears 5
Gears 5

Niestety, tych nie brakło. Z tego, co było dane mi usłyszeć, wersja na XOne działa jak trzeba i nie spotkałem się specjalnie z jakimś narzekaniem na technikalia. Z przykrością jednak spieszę donieść, że grając na komputerze tyle szczęścia nie miałem. Choć sprzęt mam na tyle mocny, by nawet nie musieć myśleć o „zalecanych", to bywało, że gra odmawiała posłuszeństwa w najmniej pożądanych momentach. Pogrzebałem trochę w internecie i najwidoczniej osamotniony w tym wszystkim nie byłem, bo sporo graczy pisało o tym samym. Kod sieciowy nieco niedomaga i ewidentnie potrzeba tutaj łatki, która poprawi jego stabilność. Zainteresowani niech wiedzą, że obecna jest opcja crossplay między posiadaczami PC i konsolowcami. Jeżeli więc macie kumpli z innym sprzętem, to nie ma się czym martwić, bo i tak możecie bez przeszkód pograć razem.

Oprawa jak zwykle zachwyca. W szczególności mam na myśli wizję artystyczną Sery. Większość lokacji bardzo cieszy oczy, czego efektem jest kilkaset screenshotów, jakie znalazły się na moim dysku po ukończeniu kampanii. Na szczególną uwagę zasługuje oświetlenie, które bardzo dobrze buduje nastrój poszczególnych miejscówek. Jak przystało na Gearsy, klimat potrafi się diametralnie zmienić w zależności od tego, co aktualnie zwiedzamy. Inaczej poczujecie się szusując po ośnieżonych polach, pod błękitnym niebem i w blasku promieni słonecznych, a odmiennych wrażeń dostarczą mroczne korytarze opuszczonego ośrodka badawczego, gdzie każdy najdrobniejszy odgłos lub ruch cienia na ścianie potrafi wywołać dreszcze i niepokój. Muzyka także robi swoje, bo jest to niezmiennie wysoki poziom, a i voice acting zaliczyłbym do jednego z najlepszych w całej branży.

Gears 5
Gears 5

We wstępie napisałem, że mam mieszane uczucia. Niby wszystko zagrało jak trzeba, seria doczekała się kilku nowości, a czas potrzebny na przejście kampanii to solidne kilkanaście godzin, które w zupełności mnie usatysfakcjonowało. Gdzie zatem tkwi problem? Zabrakło mi dawnego ducha tej serii. Poczucie braterstwa oryginalnego oddziału Delta ustąpiło niemalże nastolatkowym relacjom nowego pokolenia. Gdyby nie obecność Marcusa, Damona i Cole'a, to nie wiem, na ile miałbym jeszcze zapału, by powrócić do gry po raz kolejny. Do tego odczuwam, że dwa akty, które opierają się na większej swobodzie w kwestii zwiedzania, nie zostały do końca wykorzystane zgodnie ze swoim potencjałem. Zadania poboczne właściwie były na jedno kopyto i trudno mi oprzeć się wrażeniu, że wiele znajdek właściwie nic nie wniosło do mojej wiedzy na temat gearsowego świata. Gra bez wątpienia jest „bigger", nie jestem pewny, czy „better", ale już z pewnością nie jest „more badass".

07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
Intrygujący scenariusz; rozwijanie zdolności Jacka; powrót Marcusa i spółki; nie brakuje nowości.
-
Zbyt luźna atmosfera; niewykorzystany potencjał otwartych lokacji; kapryśny kod sieciowy w okolicach premiery (PC).
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty

0
Gears 5 otrzyma fabularne rozszerzenie

Gears 5 otrzyma fabularne rozszerzenie

WIADOMOŚĆ. Przez Aleksandra Olszar

W dniu premiery Xboksa Series X Gears 5 otrzyma masę ulepszeń, w tym graficznych (gra ma prezentować się lepiej niż w ustawieniach Ultra na PC) i dotyczących wydajności...



Wczytywanie następnej zawartości