Polski
Gamereactor
recenzje
Gigantosaurus

Gigantosaurus

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

HQ
Gigantosaurus

Gra Gigantozaur powstała - jak dobrze wiedzą najmłodsi - na podstawie animacji o tym samym tytule, która w naszym rodzimym kraju nadawana była swego czasu przez stację Disney Junior. Podobnie jak pierwowzór, opowiada o losach czwórki zabawnych i sympatycznych dinozaurów, które przeżywają przygody i jednocześnie uczą młodych widzów. Jako że tytuł zdecydowanie przeznaczony został dla najmłodszych, uważam, że przy ocenie to właśnie oni powinni zabrać głos. Przy pisaniu recenzji brałem więc pod uwagę zdanie i odczucia mojego syna i starałem się ukazać grę z dwóch różnych perspektyw.

Okiem młodego

Gigantozaur jest kolorowy i do granic możliwości przesłodzony, ale jednocześnie plastyczna i sympatyczna oprawa gry sprawia, że dzieciaki pokochają jej estetykę. Dla starszych osób przejście kampanii nie stanowi większego wyzwania. Ot, cała zabawa sprowadza się do zwiedzania różnych krain, brania udziału w wyścigach i gromadzenia kilku rodzajów znajdek - w tym sadzenia roślinek z ziaren czy zbierania jajek, co stanowi lwią część rozgrywki.

Dziecku kompletnie taki stan rzeczy nie przeszkadza. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że samo jest już w stanie przechodzić poziomy w grach tak trudnych jak Rayman czy Spelunky, Gigantozaurowi potrafi poświęcić na tyle dużo czasu, by odkryć wszystkie sekrety i się przy tym nie nudzić. Niestety, niski poziom trudności sprawia, że już po dwóch dniach widać napisy końcowe i jedynie wspomniane już zbieractwo nakłania, by do tytułu powrócić.

To jest reklama:
Gigantosaurus

Granie na kanapie, łącznie do czterech graczy naraz, jest strzałem w dziesiątkę, bo wówczas bawi się dobrze cała rodzina. Biorąc zaś pod uwagę to, że każdy dinuś posiada swoją własną umiejętność, gra w pewien sposób uczy również współpracy. Oraz rywalizacji, bo wyścigi są chyba jednym z ciekawszych elementów tytułu. W samotności aż tak nie bawią, ale wspólnie pokazują pazura. Nie ma oczywiście mowy o rozgrywkach na miarę Mario Kart czy Crasha, nadal jednak przy krótkich posiedzeniach kilka wieczorów można odhaczyć jako te udane.

Podsumowując, gra bawi, choć jest miejscami aż za łatwa. Dla niektórych rodziców będzie to plus, gdyż mogą w nią grać również najmłodsze pociechy. Przydałoby się jednak nieco wyzwania, więcej zawartości, która przyciągnie uwagę na dłużej.

To jest reklama:

Okiem staruszka

Bardzo ważnym aspektem tytułu jest to, że praktycznie został on pozbawiony jakiejkolwiek przemocy i nawet rywalizacja w czasie wyścigów odbywa się w przyjacielskim tonie. To w zasadzie gra, która już od pierwszej minuty uświadamia, że rodzic nie ma się czego z jej strony obawiać. No, może poza nudą, jeśli zaserwujemy ją nieco starszej młodzieży. Zabawa jest przednia, ale głównie dlatego, że gra dostarcza wspólnego grania, jednak dużym błędem jest pozbawienie rozgrywki trybu sieciowego. Co prawda pozostałe dinusie zawsze kontroluje sztuczna inteligencja, jednak to nie to samo, co żywa osoba.

Gigantosaurus

Starszego gracza może również z czasem irytować narracja, a raczej ton narratora - choć trzeba podziękować wydawcy za dodanie polskiego dubbingu, który pozwala najmłodszym bardziej wczuć się w tytuł. Wracając, narracja jest nie tyle zła, co bardziej kierowana do kilkuletnich maluchów, więc opowiadanie wydarzeń i nauka w tym stylu na starsze umysły odnosi skutek zupełnie odwrotny. Najważniejsze jednak, że sesje z maluchami są zabawne i widząc uśmiech pociechy jesteśmy w stanie wiele wybaczyć.

Warstwa audiowizualna jest bardzo poprawna, nie powala na kolana, ale idealnie trafi do głównej grupy docelowej. Poszczególne krainy różnią się od siebie dość znacznie, ale każda z nich cieszy oczy. Natomiast przygrywająca w tle muzyka z czasem zaczyna wpadać w ucho. Co ważne, w czasie zabawy nie zaobserwowałem żadnych błędów technicznych, nie łamały się żadne tekstury, a całość chodziła płynnie i bez trzasków. Można by się przyczepić do nieco oszczędnych, acz celowo tak wykonanych animacji dinusiów, no ale właśnie, byłoby to już zwyczajne czepialstwo do stylistyki, która bazuje na takiej samej animacji. Krótko mówiąc: jest dobrze.

Jak będę duży, to zostanę Gigantozaurem!

Jeśli szukacie gry na kilka wieczorów, a po mieszkaniu pałęta wam się uśmiechnięty maluch, to dobrze trafiliście. Nie jest to gra idealna, spodoba się raczej dzieciom znającym pierwowzór, ale wówczas przeżyją one ze znanymi bohaterami nowe przygody. Na rynku jest znacznie więcej gier w gatunku, które wyglądają lepiej i bronią się bardziej rozgrywką. Jeśli jednak rozpatrywać tytuł jako skierowany do 4-6 latków, to... jak najbardziej spełnia swoją rolę. Nawet dziesięciolatek przez chwilę wpadnie w świat Gigantozaurów, choć zdecydowanie szybciej go opuści na rzecz Minecrafta czy chociażby Spyro. Gry nie wyceniono na pełną kwotę, więc też jakoś specjalnie jej zakup portfela nie zaboli. Biorąc pod uwagę zabawę, młodzian wystawiłby z pełną świadomością ocenę 7/10, jednak ja jestem skory odjąć jedno oczko, głównie przez powtarzalność i mają ilość aktywności, nawet jak na standardy gier dla dzieci.

06 Gamereactor Polska
6 / 10
+
Kolorowa oprawa, która zachwyci maluchy; znani z animacji bohaterowie; przyjemna muzyka w tle, która nie wadzi; segmenty wyścigowe; brak większych błędów technicznych.
-
Zabawa na zaledwie kilka posiedzeń; nawet dla dzieci zbyt łatwa (choć to kwestia sporna); mało zróżnicowane zadania i brak większych aktywności.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości