Polski
Gamereactor
recenzje
Monster Sanctuary

Monster Sanctuary

Złap je wszystkie! Ponownie.

HQ
Monster Sanctuary

Ostatnimi czasy pojawia się sporo gier, które starają się w jakiś sposób konkurować z Pokemonami i Digimonami, jednak mało który tytuł tak naprawdę ma na siebie pomysł i proponuje ciekawe, a przede wszystkim własne rozwiązania. Na szczęście inaczej jest w przypadku Monster Sanctuary od niewielkiego studia Moi Rai Games, które z końcem roku zdołało mnie jeszcze swoim projektem zaskoczyć.

Po Monster Sanctuary sięgnąłem niejako z obowiązku, gdyż zwyczajnie mocno cenię sobie gry skupiające się na łapaniu i trenowaniu stworków przeróżnych, a że ta trafiła w dniu premiery do Game Passa, nie miałem w zasadzie wymówki, by jej nie przetestować. Początek nie odstaje od sobie podobnych; w krótkiej przemowie przedstawiany jest nam świat, w którym przyjdzie nam spędzić najbliższych kilkadziesiąt godzin. Pierwszym, co wyróżnia Monster Sanctuary na tle innych reprezentantów gatunku, jest rozgrywka, która stanowi połączenie klasycznej dwuwymiarowej platformówki z taktycznymi starciami rodem z jRPG. Szybko okazuje się, że taki zabieg sprawdza się idealnie i czyni grę niezwykle atrakcyjną, zróżnicowaną i dynamiczną.

Monster Sanctuary
To jest reklama:
Monster Sanctuary

Jako że Monster Sanctuary czerpie z Pokemonów, nie dziwi fakt, że głównym filarem rozgrywki pozostaje walka i trenowanie tytułowych potworów. Już na początku zabawy możemy zdecydować o wyborze jednej z czterech legendarnych bestii, która od tej chwili stanie się naszym przewodnikiem, przyjacielem oraz potężnym wsparciem bojowym. Szybko też uczymy się wykluwać stwory z jajek, które wypadają za wygrane starcia. Im szybciej i sprawniej rozprawimy się z przeciwnikami, tym otrzymamy wyższą ocenę bitewną, a co za tym idzie: wzrośnie też szansa na otrzymanie unikalnych przedmiotów, w tym właśnie jaj potworów. Nie ma w tym większej filozofii; jeśli chcemy zdobyć konkretne stworzenie, musimy walczyć z danym typem dopóki, dopóty nie otrzymamy jego jaja. Następnie jednym ruchem wykluwamy bestię i to w zasadzie tyle. Oczywiście, jeśli zechcemy, przed dodaniem do naszej grupy możemy nadać imię nowemu pupilowi, by jeszcze bardziej zżyć się z nim w czasie przygody.

Natomiast nieco inaczej ma się już sprawa przy samym rozwijaniu potworów. W tym względzie twórcy zdecydowali się na bardziej jRPG-owy zabieg. Każda bestia posiada liczne drzewa umiejętności, na których odblokowujemy zdolności zarówno ofensywne, defensywne, jak i pasywne, które podkręcają niektóre statystyki. Jest z tym sporo zabawy, a biorąc pod uwagę, że potworów w grze jest ponad sto, myślę, że każdy znajdzie swoich ulubieńców. W tym pomniejszeniu liczby stworków w stosunku do innych tytułów jest zresztą metoda. Wielokrotnie klony Pokemonów cierpią na bardzo mało zróżnicowany dobór potworów lub nieciekawy design. W Monster Sanctuary jest inaczej. Jasne, nie każdy każdemu przypadnie do gustu, nie każdy spodoba się z umiejętności, nadal jednak przez całą rozgrywkę miałem wrażenie, że wszystkie w jakiś sposób przynależą do tego ciekawie wykreowanego świata.

Monster Sanctuary
To jest reklama:
Monster Sanctuary

Ogólnie w porównaniu do takich Pokemonów fabularnie też jest o niebo lepiej, ale bądźmy szczery, poprzeczka nigdy nie była wysoko postawiona. Nie da się jednak nie zauważyć, że twórcy w tej kwestii więcej korzystali z klasycznych jRPG, dzięki czemu przynajmniej po części udało im się wbudować w tytuł angażującą mikro-fabułę. Niby większość rzeczy już widzieliśmy, niby miejscami jest schematycznie, nadal jednak udane zabiegi narracyjne i zwyczajne dopasowanie mechanik pod nową rozgrywkę oraz specyfikę świata sprawiają, że Monster Sanctuary naprawdę wyróżnia się na tle konkurencji.

Po pierwsze, status rośnie nam nie za występy na arenach, ale za pokonywanie silniejszych, zbuntowanych bestii, tak zwanych czempionów. Z nimi zresztą związana jest jedna z najważniejszych linii fabularnych gry. Po drugie, w czasie przygody wiele złapanych potworków ma naprawdę znaczenie. W tym sensie, że każdy z nich poza walką dysponuje zdolnością, którą możemy wykorzystywać do pokonywania przeszkód lub rozwiązywania przeróżnych zagadek środowiskowych. Tych ostatnich zresztą jest całkiem sporo i może i nie należą do najtrudniejszych, ale potrafią dać satysfakcję. Czym dalej w historię, tym ciekawsze zastosowanie potworów; jedne unoszą nas na swoich skrzydłach, inne narzucają kamuflaż, pozwalający przejść niezauważonym obok wroga, a jeszcze inne burzą ściany czy też uruchamiają elementarne kryształy, za którymi skrywa się skarb. Jest ciekawie. Nawet biorąc pod uwagę, że w późniejszym etapie wiele potworków ma podobne umiejętności, ale jest to raczej spowodowane tym, by dać graczowi większy wybór co do bestii, które aktualnie z nim podróżują.

Monster Sanctuary
Monster Sanctuary

Pomiędzy eksploracją możemy pozostawiać jajka lub potwory w tytułowym sanktuarium, dzięki czemu budujemy obronę przed pojawiającymi się od czasu do czasu najeźdźcami. W sanktuarium też możemy brać udział w turniejach z innymi graczami, podkuć ekwipunek czy też kupić potrzebne przedmioty na dalszą drogę. Ogólnie rzecz biorąc, początkowo spodziewałem się po tym miejscu nieco więcej atrakcji, a jest raczej standardowo, co jednak nie oznacza, że źle. Nastawiałem się po prostu na coś ciekawszego.

Jeśli chodzi o warstwę audiowizualną, to jest nieźle. Choć widywałem wielokrotnie ładniejsze piksele i słyszałem lepsze udźwiękowienie, to Monster Sanctuary w tym aspekcie nie zawodzi i nie schodzi poniżej poprawnie wykonanej roboty. Może nieco przyczepiłbym się do wyglądu teł niektórych lokacji, bo pod tym względem jest nieco nierówno, ale też nikomu raczej nie powinny one oczu wypalić. Animacje są poprawne, choć miałem wrażenie, że niektórym potworom przydałoby się w niektórych sytuacjach więcej życia. Natomiast przez całą grę nie natknąłem się na żadne poważniejsze błędy. Tytuł ogrywałem na Xboksie Series X, na którym to działa bez najmniejszych potknięć czy zgrzytów. Patrząc na oprawę graficzną, byłbym bardzo zszokowany, gdyby było inaczej.

Monster Sanctuary
Monster Sanctuary

Choć jeszcze nie złapałem wszystkich, na pewno wrócę do łowów i ponownie odwiedzę sanktuarium. To dopracowana gra, która może pochwalić się własną kombinacją rozwiązań. Grając wiele godzin, da się zarzucić jej powielanie schematów i brak nowych mechanik, jednak nie można powiedzieć, że obcowanie z nią jest nużące i na pewno nie nazwałbym jej stratą czasu. To całkiem niezłe zaskoczenie na koniec roku, które, niestety, przez większe produkcje może ominąć wielu graczy. Nie dajcie się. Jeśli możecie - spróbujcie. Monster Sanctuary to odświeżające i przyjemne spojrzenie na gatunek łapania stworków. Wciąga, angażuje i bawi. A to chyba jest najważniejsze.

07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
Przyjemna oprawa audiowizualna; ciekawe rozwijanie potworów; zróżnicowane lokacje; zagadki środowiskowe; gra angażuje.
-
Mało aktywności; powtarzające się zdolności; z czasem może wkraść się monotonia.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości