Polski
Gamereactor
recenzje
Predator: Hunting Grounds

Predator: Hunting Grounds

Nieudane polowanie.

HQ
Predator: Hunting Grounds

Asymetryczna strzelanina na licencji Predatora od twórców Friday the 13th: The Game. Cóż mogło się nie udać? Pytanie jest oczywiście retoryczne, bo odpowiedź znamy chyba wszyscy. Po prawdzie łatwiej wymienić aspekty, które są w tytule chociażby poprawne, bo pisanie o tym, jak bardzo jest to zła gra, nie miałoby końca. Nie lubię zdradzać zakończenia przed dobrnięciem do ostatniego akapitu, ale w tym jednym przypadku oszczędzę wam cierpienia.

Predator: Hunting Grounds nie jest dobrą grą. Nie jest nawet grą średnią. Recenzja będzie krótka, bo (cytując mojego kolegę) nie ma co być długa. To jedna z tych gier, o których zwyczajnie nie ma co pisać chociażby przez szczątkową zawartość, nie mówiąc już o wątpliwej przyjemności obcowania z nimi.

Predator: Hunting Grounds
To jest reklama:

No dobrze, ale może od początku. Jest jedna rzecz, która w nowej grze o Predatorze przypadła mi do gustu, mianowicie muzyka, ale też tylko dlatego, że bezpośrednio nawiązuje do pierwszego filmu z Arnoldem w roli głównej. Użyte w menu czy też lobby utwory potrafią wprowadzić w nastrój oryginału, a wszelkie dźwięki podczas meczów sprawiają, że gra chociaż przez moment nie wydaje się wybitnie zła.

Bo tak naprawdę jest wybitnie zła. Zacznijmy od tego, że zagranie meczu graniczy z cudem. Udostępniony w grze realny licznik do rozpoczęcia zabawy pokazuje cholendarne wręcz liczby i tak, chcąc zagrać jako Predator, musiałem czasem czekać nawet piętnaście minut. Przy wyborze żołnierzy jednostki Voodoo było nieco lepiej, aczkolwiek często zdarzało się, że również czekałem kilka dobrych minut lub gra nie łączyła mnie wcale.

Predator: Hunting Grounds

Myślę, że wielu graczy byłoby w stanie nawet to przemęczyć, gdyby nie fakt, że same mecze nie oferują naprawdę wiele zawartości. Ot, mamy tutaj do czynienia z prostymi zadaniami typu włącz generator, zabij cel lub odblokuj sejf. Powtarzalność zaczyna się dosłownie po drugim, trzecim meczu, i szybko złapałem się na tym, że bezmyślnie biegałem jedynie od punktu A do punktu B, nie zastanawiając się przy tym, czego ode mnie oczekuje sama gra. Grając żołdakami, w naszych staraniach (oprócz pożal się Boże przeciwników - naprawdę dawno już nie widziałem tak słabej inteligencji wrogów) przeszkadzać próbuje nam inny gracz w roli Predatora. To właśnie walka z łowcą jest najciekawszym aspektem rozgrywki, jednak wszystko rozbija się też o to, z jakim graczem mamy do czynienia. Najczęściej trafiałem na takich, którzy, niestety, nie zdołali wywołać poczucia realnego zagrożenia. Ale, siłą rzeczy, jest to dopiero początek i wszyscy nadal się uczą niuansów rozgrywki.

To jest reklama:

Tak czy inaczej, granie żołnierzem nie różni się zasadniczo niczym od typowej, średniej strzelaniny FPS. Możemy oczywiście modyfikować naszą postać, ale opcji kustomizacji jest tak niewiele - nawet biorąc pod uwagę zdobywane legendarne przedmioty - że szkoda w ogóle się w to zagłębiać. Poza kosmetycznymi przedmiotami możemy przypisać kilka zdolności i zdobyć nowe bronie. Standard. W tym temacie twórcy nawet nie silili się, by gra była ciekawa i czymś zaskakiwała.

Predator: Hunting Grounds

O ile jednak granie człowiekiem nie przynosi satysfakcji, o tyle już wskoczenie w skórę łowcy potrafi przez moment bawić. Po pierwsze, grając Predatorem widzimy rozgrywkę z trzeciej osoby, a więc zza pleców postaci, co daje nieco większe pole do manewru. Zwłaszcza że, jak by nie patrzeć, poruszamy się też po drzewach. Po drugie, łowca posiada znacznie większy arsenał ciekawych gadżetów i zdolności, dzięki czemu przynajmniej w teorii rozgrywka wydaje się bardziej atrakcyjna.

Lecz i tu po kilku rozegranych meczach wkrada się monotonia oraz nuda. Gra bardzo szybko przestaje czymkolwiek zaskakiwać, a problemy techniczne oraz słabe, wręcz budżetowe wykonanie, sprawiają, że nie jest to tytuł, który można w obecnym stadium komukolwiek polecić. To mogło skończyć się dobrze. Jako fan Predatora bardzo na to liczyłem. Niestety, nasz kosmiczny łowca musi jeszcze poczekać na swoją dobrą grę, bo Predator: Hunting Grouds nią nie jest. Obawiam się również, że nie wystarczy tu dodanie nowej zawartości, by cokolwiek się zmieniło. Jeśli gra nie zostanie gruntownie przebudowana, prawdopodobnie bardzo szybko pozostaną przy niej jedynie zagorzali fani marki, a to i tak pewnie z braku większego wyboru czy panującej pandemii. Ja ze swojej strony polecam zostanie w domu i zagranie we wszystko, tylko nie w Predator: Hunting Grounds. Szkoda czasu i pieniędzy.

04 Gamereactor Polska
4 / 10
+
Muzyka i udźwiękowienie; granie Predatorem - przez moment.
-
Koszmarnie długie oczekiwanie na mecz; techniczne wykonanie gry; liczne błędy; małe zróżnicowanie misji; niewielkie możliwości kustomizacji; ogólna nuda...
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości