Polski
Gamereactor
recenzje
Age of Wonders: Planetfall

Age of Wonders: Planetfall

Na tej planecie nie ma złota.

HQ
Age of Wonders: Planetfall

Gdyby tylko powstało coś w stylu Civilization, lecz w klimacie fantasy! Niejeden gracz przez lata przekopywał się przez mody do starszych edycji Civ, aby posmakować gry, której brak na rynku wywołuje niemalże frustrację. Zaraz, a Age of Wonders od Paradox Interactive? Ta gra aż krzyczy: Civilization, ale fantasy! Przecież istnieje i ma się dobrze, piękna, bogata, dobrze wykonana. Jednak gry z serii Age of Wonders mają garść wad, które sprawiają, że nie stała się aż tak popularna. A Planetfall powiela większość z nich.

Po raz pierwszy w historii serii Age of Wonders porzuca rdzenny, wyklepany świat fantasy, zamiast tego przenosząc się do gatunku klasycznego sci-fi. Skok w nieznane brzmiał jak zastrzyk świeżości, który powinien podleczyć popularność serii. Tak, jak zapowiedziano na E3, w grze poprowadzimy jedną z sześciu kosmicznych frakcji, będących niegdyś częścią ogromnego międzygalaktycznego imperium, podbijającą nowy, nieznany ląd, aby przywrócić sobie dawną świetność i zapewnić dominację nad ziemią niczyją.

I choć każda z nacji jest nieco inna i oferuje nieco inne podejście na drodze do zwycięstwa, wliczając w to dyplomację, handel i rozwój technologiczny, w praktyce oznacza to jednak tylko i wyłącznie różnice w jednostkach i podejściu do walki. Choć sprawiając wrażenie gry strategicznej typu Civilization, Planetfallowi dużo bliżej jest do serii XCOM.

To jest reklama:
Age of Wonders: Planetfall
Age of Wonders: Planetfall

Łączy w sobie cechy obu z nich. Jak w poprzednich grach z serii, w Planetfall rozwijamy bazę-miasto, odkrywając ląd wokół nas i wywalczając sobie do niego prawo. Walki toczone są w trybie turowo-strategicznym, po spotkaniu się dwóch armii - a przy odrobinie pecha do potyczki mogą też dołączać inne armie, w stylu niczym z Total War. Zamiast na heksagonach rodem z Civilization V, miasta lub puste terytoria mają wiele większą przestrzeń, co wpływa o wiele bardziej na wykorzystanie terenu podczas bitwy - a same bitwy są przepysznie szczegółowe, jak na XCOM przystało - choć brak im elementów losowych i urozmaiceń w miar postępu tur.

A jednak pod powłoką obiecującej, bogatej gry nie ma nic, co trzymałoby gracza na długo. Skupiona tak potężnie na potyczkach i udoskonalaniu jednostek, gra traci w sferze strategii poza walką. Nie pomaga także kampania, która otwartość mapy sprowadza do liniowego sznurka prostych misji, wszystkich mających na celu eliminację sterowanych przez AI wrogów. Mimo intrygujących frakcji, idzie odnieść wrażenie, że ktoś zapomniał zaprosić na imprezę fabułę - lub ściągnął ją tu wbrew woli, więc ta siedzi tylko w kącie i popija darmowe drinki, nie biorąc udziału w zabawie.

To jest reklama:

Gracz szybko łapie się na tym, że do gry przyciąga go chęć odkrycia wszystkich możliwości, jakie oferuje imponujące drzewko rozwoju - a nie sama rozgrywka. Także walka, na której seria opiera się tak bardzo, potrafi znudzić - w trybie potyczki różnice między frakcjami są najmniej widoczne; do tego utrzymanie kolonii jest o wiele zbyt proste i stanowi raczej wypełniacz czasu niż faktyczne zadanie.

Age of Wonders: Planetfall
Age of Wonders: Planetfall

Do tego dodajmy gulę wyświechtanego sci-fi z klasy B, na którym opiera się świat gry. Po początkowym intro oczekujemy czegoś, co miało być dla serii zastrzykiem świeżości - a okazało się ściągniętą z tyłu magazynu papką z najbardziej typowych, generycznych elementów - kataklizm, bandyci, insektoidy, ludzie-roboty, kosmiczne monstra. Płaskie, pozbawione inspiracji SyFy zamiast nadać serii nowego stylu, odbiera mu jakikolwiek ślad charakteru i jakąkolwiek szansę na bycie interesującym.

Seria cierpi na kryzys, który ukręcił łeb kilku tytułom w przeszłości - przyciągając graczy oczekujących czegoś, czego grze nie udaje się dostarczyć. Niczym Brutal Legend, Planetfall pojawiło się na rynku, powyglądało ładnie i zgasło, pozostawiając za sobą obłok apatii. A jednak istnienia nie można zaprzeczyć. Jego szczegółowości, pięknej oprawy - zmarnowanego potencjału. Gier strategicznych na konsole jest jak na lekarstwo, co tym bardziej budziło nadzieje na wielkość tego tytułu.

Age of Wonders: Planetfall
Age of Wonders: Planetfall

Gdyby tylko tak było! Planetfall zawodzi także w kwestii klarowności. O ironio, największą wadą gry, która łączy w sobie tak wiele cech tak bogatych i skomplikowanych gatunków, jest to, że nie potrafi się wyjaśnić. Lub od razu oferuje tak dużo, że nie wie, od czego zacząć wyjaśnienia. Pierwsze minuty w Planetfall to najczystszy chaos.

Interfejs nie należy do zbyt czytelnych - potrzeba naprawdę wiele skupienia, aby kontrolować zaczęte i skończone projekty i polecenia. Bardzo łatwo zgubić jednostkę tu i tam, bardzo łatwo zapomnieć o wydaniu dodatkowych rozkazów. Czasem jednostkom przytrafiają się rzeczy, których wyjaśnienia w ogóle nie idzie odnaleźć gdziekolwiek. Nie istnieje - lub nie da się jej znaleźć - nakładka ze szczegółami obszaru, na który obecnie patrzymy - zamiast tego, po „odzoomowaniu" na maksymalną odległość mamy do dyspozycji ładną i przejrzystą mapę całego odkrytego obszaru.

Gra zasypuje nas długimi i przynudnawymi tłumaczeniami terminologii, którą operuje podczas rozgrywki - jednak zapomina wytłumaczyć coś więcej w sferze samej rozgrywki, sprawiając, że bez doświadczenia w grach z gatunku Civilization można przez najdłuższy czas nie mieć pojęcia o celach i założeniach gry. Nigdzie nie jest powiedziane, gdzie i po co wejść w podmenu miasta, gdzie i czego szukać, aby najefektywniej wykorzystać cechy frakcji.

Age of Wonders: Planetfall
Age of Wonders: Planetfall

Oznacza to tyle, że Planetfall jest maksymalnie nieprzystępny dla nowych graczy lub tych, dla których jest to pierwsze spotkanie z gatunkiem. Brak czytelnego wprowadzenia do gry nie powinien być cechą jakiegokolwiek gatunku - a już na pewno nie tak skomplikowanego.

Age of Wonders: Planetfall to przepysznie skomplikowana gra, która jakimś cudem wydaje się potwornie pusta. Obiecując więcej akcji niż Civilization, pakuje mniej akcji niż Civilization. Wiele czynności staje się zbyt powtarzalnych bez prawdziwego powodu do ich wykonywania, a kolejne potyczki stają się tylko placem zabaw do testowania nowych broni. Całość gry ogranicza się do rozbijania po mapie i eliminowania oddziałów wroga. Nie radzę też korzystania z trybu walki automatycznej - AI jednostek zdaje się pochodzić sprzed dekady i niemal zawsze gwarantuje porażkę lub ogromne straty.

Przy pięknej oprawie i ilości szczegółów wywołuje frustrację - z powodu ilości potencjału, który marnuje się przez brak wykończenia. Paradox obiecuje w przyszłości rozszerzenia do kampanii, lecz przy takich brakach można wątpić, czy podreperują jej stan. Mogę tylko liczyć na to, że w przyszłości Age of Wonders w końcu nauczy się czegoś na własnych błędach i zajmie godne miejsce na rynku - ale do tego jeszcze daleko.

06 Gamereactor Polska
6 / 10
+
Ładna, bogata oprawa; ilość szczegółów; możliwość przygotowania własnego lidera frakcji do rozgrywki wieloosobowej.
-
Nieprzystępna dla nowego gracza; dla wprawionego też niezbyt; momentalnie nudzi z powodu braku historii.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości