Polski
Gamereactor
artykuły
Blacksad: Under the Skin

Ruchome obrazki #1

Co skrywa się pod grubą skórą czarnego, smutnego kota?

HQ
Blacksad: Under the Skin

Gry wideo to potężne medium. Zaczynało od nieskomplikowanych, prostackich wręcz zasad. Dziś CD Projekt Red jest wart więcej niż cztery największe spółki energetyczne razem wzięte. Dziś gry są nazywane sztuką i ze sztuki czerpią pełnymi garściami.

Gry dzieliły się na kilka banalnych gatunków, które szybko zaczęły żyć własnym życiem. Od prostych ścian tekstu po point'n'clicki, które stworzył LucasArts, stwierdziwszy, że wpisywanie odpowiednich komend i wpasowywanie się w klucz nierozumiejący czegoś takiego jak synonimy jest zbyt upierdliwe. Konkurencja jednak nie spała i scenariuszami zaczęły zaskakiwać już nie tylko przygodówki, ale też bijatyki, wyścigówki, wreszcie strzelanki. W końcu deweloperzy coraz odważniej sięgali po ambitny materiał źródłowy, chociażby wspomniany CD Projekt Red, który dzięki egranizacji sagi Andrzeja Sapkowskiego jest obecnie jednym z bardziej cenionych deweloperów na świecie. Interpretacja książek jednak pozwala na całkiem spore pole do popisu; autor operuje w nich słowem, jest literatem, przekazuje historię w zupełnie inny, nie tak interaktywny sposób jak gry wideo, co udowadnia też seria Middle-earth od Monolith Productions - oparta na prozie Tolkiena, a jednak dalece się od niej różni.

Blacksad: Under the Skin
To jest reklama:

Znacznie trudniej jest wprawić w ruch... obrazy. To już nie tylko słowo, które można dowolnie interpretować, ale pewna kreska, specyficzna kolorystyka, konkretna dynamika zastosowana w kadrach. Nikt chyba nie zna się na tym lepiej niż Japończycy, którzy co sezon przekształcają setki mang w animacje i gry wideo. A co z Zachodem? Na ambitny ruch zdecydowało się Telltale w 2012 roku, tworząc The Walking Dead na kanwie komiksu Roberta Kirkmana o tym samym tytule, a następnie powtarzając sukces za sprawą The Wolf Among Us inspirowanego serią Fables. Nieco gorzej studio wypadło przy Strażnikach Galaktyki, zresztą, taśmowa produkcja nie wyszła Telltale na dobre, o czym przekonaliśmy się we wrześniu ubiegłego roku, ale nie można zaprzeczyć, że twórcy Żywych Trupów zrewolucjonizowali branżę i otworzyli oczy pozostałym deweloperom.

Telltale zainspirowało chociażby Pendulo Studios do stworzenia przygodówki Blacksad: Under the Skin na podstawie francuskiej serii komiksów, której autorami są Hiszpanie: Juan Diaz Canales (scenariusz) i Juanjo Guarnido (rysunki). Pendulo z pewnością nie udało się przenieść do swojej gry kunsztu komiksu, jeśli chodzi o wizualia. Microids to dość skąpy wydawca, co widać było już przy premierze trzeciej Syberii, jednak co się deweloperom udało, to zachowanie unikalnej atmosfery i narracji, jaką zasłynął Blacksad - w Polsce wydany przez Egmont. Bo co jest właśnie najistotniejsze - takie gry, nieważne, czy oparte na książkach, czy komiksach, często zachęcają odbiorców do sięgnięcia po materiał źródłowy, pozwalają poznać coś nowego. Tak, według ankiety GRYOnline.pl większość osób przed przeczytaniem Wiedźmina najpierw zagrała w grę Redów. A czy warto sięgnąć po Blacksad?

Blacksad: Under the Skin

Ano warto. Przed czy po grze? Bez znaczenia. Można nawet na przemian, ja tak zrobiłam. Zobaczycie wtedy, że John Blacksad czasem wypowiada w grze to samo zdanie, które przeczytaliście w pewnym kadrze. Po przejściu rozdziału w grze dostrzeżecie w komiksie postać, którą już nie tylko widzieliście, ale też słyszeliście. Doświadczenia są przeróżne.

To jest reklama:

Choć Blacksad początkowo budzi skojarzenia z Fables, jest to mylne skojarzenie. W komiksie, podobnie jak w grze, śledzimy losy Johna Blacksada, czarnego kota i prywatnego detektywa. Rzecz dzieje się w realiach Ameryki I połowy XX wieku. Sięgając po komiks, zdaje się, że mamy do czynienia z typową antropomorfizacją, ale już w drugim albumie w moim odczuciu był to raczej rodzaj animalizacji. Komiks nie przedstawia zwierząt z cechami ludzkimi, jak Mysia Straż, wręcz przeciwnie - to ludzie w zwierzęcej skórze. I twórcy tego nawet nie ukrywają, tworząc policjanta jako owczarka niemieckiego, a sowę jako mędrca i doradcę. Mimo że na kadrach widzimy zwierzęta, ich wizerunek przekształca się na naszych oczach w ludzkie figury. Trudno też oprzeć się temu wrażeniu, gdy czytamy pozycję tak przesiąkniętą polityką i nawiązaniami do sławnych tekstów kultury i artystów - prócz rozwiązywania tajemnic, Blacksad czasem napomknie coś o Hitlerze i Freddiem Mercurym, albo odwiedzi dzielnicę, w której trwa wojna między zwierzętami pokrytymi czarnym i białym futrem...

Blacksad: Under the SkinBlacksad: Under the Skin

Albumy „Pośród cieni", „W śnieżnej bieli", „Czerwona dusza", Piekło, spokój" i „Amarillo" to prawdziwa papierowa galeria dzieł sztuki - każdy kadr i każda strona są jak osobny, pięknie namalowany obraz (widać tu umiejętności Guarnido, który jest rysownikiem Disneya). Tego w grze nie uświadczymy, dlatego warto zapoznać się z komiksem, ale za to oba utwory dopełniają się pod względem klimatu, narracji, wielowymiarowości, złożoności charakterów i błyskotliwych dialogów. Według twórców w komiksie „jest każdy element niezbędny zarówno w oldskulowej, jak i współczesnej opowieści kryminalnej" i chyba właśnie dopiero czytając go dziś i grając w grę teraz jest to najbardziej syte stwierdzenie, dziewiętnaście lat po pierwszej publikacji. Bo choć takie zabiegi już znamy i obecnie ludzki kot nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś, poruszane wątki nie straciły na ważności.

Jako że wszystkie albumy Blacksada są dostępne na polskim rynku w przepięknym, ekskluzywnym wręcz wydaniu z twardą oprawą i w przystępnej cenie, grzechem jest po te komiksy nie sięgnąć, jeśli czujemy, że nasze doświadczenie z grą będzie dzięki temu pełniejsze. W przypadku The Wolf Among Us i The Walking Dead - do których jeszcze wrócimy w następnych odsłonach „Ruchomych obrazków" - jak najbardziej tak było i uważam, że czy to przed, czy po, czy w trakcie ogrywania Blacksad: Under the Skin, warto również wzbogacić swoją głowę o komiksy, zwłaszcza takie.

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości