Polski
Gamereactor
recenzje
Tails of Iron

Tails of Iron

Wspaniały souls-like z kilkoma niepokojącymi problemami.

HQ
HQ

Tails of Iron to stylowy souls-like opracowany przez Odd Bug Studio, który w centrum uwagi stawia antropomorficzne szczury. Gra charakteryzuje się wspaniałym stylem wizualnym inspirowanym rozkładaną książką i wprowadza kilka interesujących zmian do oklepanej formuły.

Wcielamy się w Regiego, króla szczurów, który jest spragniony zemsty, a narratorem całej tej opowieści jest Doug Cockle (angielski Geralt z Rivii). Pierwsze chwile Regiego na tronie nie są tak wspaniałe, jak być może oczekiwał, ponieważ jego lud zostaje wyrżnięty przez atakującą armię żabich żołnierzy, obracając królestwo w perzynę. Teraz musi odbudować swoje imperium i odnaleźć dwóch zaginionych braci (kucharza i kowala), którzy zniknęli w momencie ataku.

W grze praktycznie nie ma dialogów poza piskami i okazjonalnymi słowami. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ w dymkach podczas rozmów wyświetlane są obrazy, dzięki którym miałam pojęcie, o czym mowa. Myślę wręcz, że taki zabieg dodaje grze uroku.

To jest reklama:

Jak można się spodziewać po souls-like'u, walka jest karząca i wymaga uważnego obserwowania ruchów wrogów. W grze są trzy oddzielne typy ataków, które wymagają różnych reakcji. Czerwonych nie można zablokować, żółte da się sparować, a białe należy zablokować tarczą. Na papierze może to brzmieć banalnie, ale prawdziwe wyzwanie pojawia się, gdy mamy do czynienia z kilkoma przeciwnikami jednocześnie, z których każdy ma swoje własne wzorce ataku i prędkości ruchu.

W przeciwieństwie do serii Souls, nie ma tutaj miernika wytrzymałości i możemy swobodnie wymachiwać mieczem do woli, ale prawdopodobnie źle się to skończy. Zespół twórców postanowił pozbyć się tej konkretnej cechy gatunku, ponieważ chcieli, aby gracze mieli oko na swoich przeciwników, a nie na stale zmniejszający się pasek na dole ekranu. Nie ma też mechaniki ognisk ani dusz, ale to nie znaczy, że śmierć przychodzi bez kary. Podobnie jak w Hollow Knight, na każdym poziomie rozrzucone są ławki, a po każdej porażce wracamy do ostatniej ławki, na której odpoczywaliśmy. Jeśli zapomnimy zatrzymać się na ławce, utracimy wszystkie wcześniejsze postępy, takie jak znaleziony sprzęt i wygrane bitwy.

Tails of Iron

Akcja rozgrywa się z perspektywy dwuwymiarowej, co wywołuje mieszane uczucia. Podczas późniejszych starć ekran wydaje się strasznie zatłoczony i łatwo jest pogubić się w tym, na co właściwie patrzymy. To powiedziawszy, oprawa wizualna zapiera dech oszałamiającym poziomem głębi, ponieważ deweloperzy spędzili czas na ręcznym tworzeniu każdej warstwy. Kiedy wrogowie przechodzą z tła na pierwszy plan, efekt robi wrażenie.

To jest reklama:

Nie ma tu konkretnych klas, a zamiast tego możemy swobodnie eksperymentować z kompilacją, która najlepiej pasuje do naszego stylu gry. Jeśli chodzi o broń i opancerzenie, istnieją dwie główne statystyki: waga i atak podstawowy (lub obrona). Możemy grać jako defensywny, powolny i mocno uderzający szczur lub taki, który zadaje niewielkie obrażenia, ale może bez wysiłku wykonywać uniki. Wybór broni również musi zostać starannie przemyślany, ponieważ każdy oręż ma swoje własne atuty. Na przykład włócznie pozwalają na szybkie ataki, ale topory zadają więcej obrażeń z każdym zamachem.

Ekwipunek to coś, z czym będziemy się ciągle bawić. Nie da się po prostu przejść gry za pomocą podstawowego drewnianego miecza. Gdy zabijamy bossów, wykonujemy zadania poboczne i odkrywamy nowe obszary, ciągle znajdujemy nowy sprzęt z większymi statystykami, a stopniowe ulepszanie swojej postaci jest uzależniające. Podstawowe statystyki nie są jedyną rzeczą, którą należy wziąć pod uwagę, ponieważ niektóre elementy wyposażenia są silniejsze przeciwko określonym typom wrogów. Z tego powodu zawsze warto dbać o przewagę Regiego nad oponentami.

Grając do recenzji, wypróbowałam Tails of Iron na Nintendo Switch i niestety napotkałam sporo błędów podczas mojej ośmiogodzinnej rozgrywki. Gra zawiesiła się dwa razy, a liczba klatek na sekundę wyraźnie spadała podczas większych potyczek. Natknęłam się również na dziwną usterkę, która polegała na znikaniu ścieżki dźwiękowej - jedyne, co mogłam usłyszeć, to solowe efekty dźwiękowe. Oczywiście piszę tylko o swoich doświadczeniach z wersją na hybrydową konsolę Nintendo, więc nie mogę potwierdzić, czy te problemy występują na innych platformach. Powiem jednak, że chociaż te błędy były uciążliwe, żaden z nich nie powodował utraty postępów.

Być może mogłabym być trochę bardziej hojna, jeśli chodzi o końcową ocenę Tails of Iron, ale nie mogę przejść obojętnie obok niektórych z fundamentalnych problemów gry. Podczas grania na Switchu napotkałam sporo błędów technicznych, a walka po prostu nie działała zbyt płynnie, gdy na ekranie pojawiała się większa liczba wrogów. To powiedziawszy, wciąż jest wiele rzeczy do pokochania w Tails of Iron i skłamałabym, gdybym nie powiedziała, że ogólnie bawiłam się świetnie. Bitwy dają dużo miejsca na eksperymenty i przez cały czas byłam pod wrażeniem bajkowej oprawy graficznej. Grę zdecydowanie polecam - ale na innej platformie.

Tails of IronTails of Iron
Tails of Iron
07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
Wspaniała oprawa; duża elastyczność w rozgrywce; wymagający system walki.
-
Problemy techniczne na Nintendo Switch; czasem za dużo elementów na ekranie.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości