Polski
Gamereactor
zapowiedzi
Team Sonic Racing

Team Sonic Racing - zapowiedź

Gokarty, Sonic i kanapa pełna znajomych to dobre połączenie.

HQ
Team Sonic Racing

Popularność Switcha sprawiła, że na nowo odżyły gry imprezowe - tytuły proste w swoich założeniach i przystępne nawet dla osób, które na co dzień z grami mają niewiele wspólnego. Podobnie jest zresztą z bijatykami, w których wystarczy przecież losowo wciskać przyciski i coś się zadzieje, co nie? Pod tą warstwą prostoty kryje się jednak wiele mechanizmów, widocznych dopiero po dłuższym ograniu danego tytułu. Wyścigi gokartów - stanowiące niszę gier imprezowych samą w sobie - są idealnym przykładem tego typu produkcji. W tym gatunku królował do tej pory Mario Kart 8 Deluxe wydany tylko na "Pstryczka". Depczą mu jednak po piętach Crash Team Racing Nitro-Fueled, w którego będzie można zagrać tuż przed wakacjami, a kilka dni temu swoją premierę miał bohater tego wpisu, czyli Team Sonic Racing. Nasza recenzja powoli się tworzy, ale żeby nie zostawić Was z niczym, to zapraszam na moje wrażenia z pokazu gry zorganizowanego przez Cenegę.

Na pierwszy rzut oka widać, że najnowsza produkcja studia Sumo Digital nie różni się za bardzo od tego, co oferuje Mario Kart - ścigamy się samochodzikami po zwariowanych trasach, przy okazji starając się z nich nie wypaść, a to wszystko skąpane jest w krzykach i niezrozumiałych zbitkach słów naszych konkurentów, jak i kolegów z drużyny. Ostatnie słowo jest właśnie tym kluczowym w Sonic Team Racing, bo w każdym wyścigu biorą udział cztery drużyny składające się z trzech zawodników. Spokojnie, jeśli macie znajomych/rodzeństwo, których nie znosicie, to nie musicie być z nimi w jednej ekipie - możecie grać w przeciwnych, a wolne sloty zajmą boty. Może zmienia to niewiele, bo przecież dalej i tak chodzi o to, żeby być pierwszym na mecie, ale warto współpracować ze swoją grupą, bowiem to właśnie jej wynik jest tym głównym i decyduje o wygranej lub porażce w serii wyścigów.

Team Sonic Racing
To jest reklama:
Team Sonic Racing

Trochę nie zrozumiałem na początku tego mechanizmu - przyzwyczajony do Mario Karta ze Switcha sądziłem, że nawet jeśli moja postać nie jest najszybsza, to straty uda mi się nadrobić "power-upami" i eliminowaniem innych. W końcu nie ma jak to zastopować na kilka sekund osobę, która przez większość wyścigu była pierwsza, i wyprzedzić ją tuż przed metą. Jeśli będziemy grali samotnie, to warto dobierać postacie, które są najszybsze, bowiem wszelkiego rodzaju wzmacniacze nie wystarczą do wygrania wyścigu. Przez pierwsze kilka rozgrywek sądziłem, że postacie są źle zbalansowane i wygranie tymi cięższymi, bardziej odpornymi na ogłuszenie jest niemożliwe. Tu jednak kryje się największa zaleta Sonic Team Racing - warto dobierać takie postacie, by cała drużyna była silna. To trochę tak, jak w Overwatchu, gdzie można oczywiście wziąć bardzo dużo postaci ofensywnych i flankerów, jak Smuga, Genji czy Sombra. Nie będzie to miało żadnego sensu, bo drużyna przeciwna, w której znajduje się kilku tanków, z łatwością zgniecie tę pierwszą ekipę.

Problem zaczął się, gdy chcieliśmy wprowadzić nasze taktyki w życie - duży chaos na ekranie nie sprzyja drużynowym zagraniom. Z jednej strony bywało to nieco irytujące, ale z drugiej wywoływało jeszcze więcej emocji wśród zgromadzonych, co przecież jest jedną z większych zalet gier kanapowych. Seria Overcooked również nie osiągnęłaby takiego sukcesu, gdyby nie właśnie emocje towarzyszące każdej mapie. Chęć wygrania za wszelką ceną często przeradzała się w złość (oczywiście taką przyjacielską, bo przecież wszyscy się kochamy), a pady nie raz lądowały na podłodze. Można to kochać, można też nienawidzić, ale kto raz tego zasmakuje, temu ciężko będzie odmówić kolejnej partyjki, która przedłuży się o kolejne kilkanaście.

Team Sonic Racing
To jest reklama:
Team Sonic Racing

Oprócz standardowych wzmacniaczy, jak rakiety, kolce, chwilowe przyspieszenie, dostępnych jest też kilka rzeczy punktujących granie drużynowe. Przede wszystkim warto wymieniać się samymi "power-upami"; gdy jesteśmy pierwsi, to rakieta się nam nie przyda, ale koledze, który radzi sobie nieco gorzej, może pomóc w nadgonieniu czołówki. Oprócz poprawienia ogólnego wyniku drużyny ładuje to pasek umiejętności, która zapewnia kilkusekundowe przyspieszenie i niewrażliwość na ataki innych. Dodatkowo osoba z drużyny posiadająca najwyższe miejsce w wyścigu zostawia za sobą smugę, która przyspiesza pozostałych członków ekipy. Warto też zbierać złote pierścienie rozrzucone po całej trasie, bo one również wliczają się do ogólnej punktacji na koniec serii wyścigów.

Same mapy nie różnią się za bardzo od tego, z czym mamy do czynienia w Mario Karcie. Kilka, które udało mi się sprawdzić na turnieju, było całkiem nieźle zbalansowanych, z wyjątkiem tej wakacyjnej, w której zawodnicy spychani byli z trasy przez siłowniki. Warto też dodać, że każdą mapę możemy przetestować na trzech różnych trybach, co urozmaica całą rozgrywkę.

Team Sonic Racing
Team Sonic Racing

Największą jednak zaletą Team Sonic Racing jest to, że ukazał się na wszystkich głównych platformach, a nie jak Mario Kart 8 Deluxe, który jest na wyłączność dla Switcha. Po tych dwóch godzinach spędzonych z nową produkcją Sumo Digital jestem bardzo zadowolony z powiewu świeżości, jaki wniosła ona do dość skostniałego gatunku zdominowanego w zasadzie przez jedną serię. Już niedługo będę miał też okazję sprawdzić Crash Team Racing Nitro-Fueled, więc zaglądajcie na stronę i wypatrujcie zapowiedzi.

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości